czwartek, 29 marca 2012

Kroniki Cienia 1.2

Notka trochę później niż przewidywałam, ale w tym tygodniu miałam jeden wielki zapierdziel, więc nie dałam rady wcześniej... Na razie nie wiele się jeszcze dzieje, ale obiecuje, że w następnej notce będzie lepiej.

Rozdział 1 cz.2

Było już wpół do dwunastej, gdy dotarła do swojego celu, nad drzwiami baru wisiał zardzewiały i przygasający neon z napisem : „ Kimura”. Całość wyglądała raczej nie zachęcająco, a bar prosperował chyba jeszcze tylko dzięki stałym klientom i zdesperowanym pijakom. Weszła do środka. Od razu uderzyła ją fala gorąca i zapach alkoholu sączący się między ciasnymi stolikami pełnymi ludzi. Zdjęła z głowy kaptur i zaczęła się przeciskać poprzez panujący tu chaos w stronę baru. Wymieniła znaczące spojrzenie z chudym mężczyzną stojącym po jego drugiej stronie i minąwszy go, weszła na zaplecze. Tam gwar rozmów i zaduch zelżał nieco ułatwiając oddychanie. Ruszyła wąskim korytarzem ku blaszanym drzwiom na jego końcu, minęła przy tym zatłoczoną kuchnie wypełnioną aromatem mieszających się przypraw i dań. Wszędzie krzątali się kelnerzy i kucharze przygotowując i serwując dania trochę zbyt wyszukane, jak na popadający w ruinę bar. Nikt nie zwracał na nią uwagi, ludzie pogrążeni w swojej pracy mijali ja z milczeniem i podążali w tylko sobie znanym kierunku. Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się zupełnie inny świat. Pomieszczenie było obszerne i elegancko urządzone, zapach taniego tytoniu i wódki wyparły drogie alkohole i perfumy, zamiast starych i podartych ubrań widziała piękne suknie i szykowne garnitury wędrujące pomiędzy stołami do ruletki i pokera. W dalszym koncie sali, odgrodzone zwiewnymi parawanami, stały stoliki nakryte drogą zastawą, gdzie serwowano najlepsze potrawy z różnych części świata. Uśmiechnęła się do siebie na ten widok i ruszyła do jednego z nich. W miejscu, do którego zmierzała siedziało dwóch mężczyzn – jeden w średnim wieku, drugi młodszy wyglądający najwyżej na piętnaście lat. Starszy ubrany w czarny dopasowany garnitur wstał, gdy podeszła do stolika, jego szczupłą twarz ozdobił szeroki uśmiech, który odwzajemniła.
– Miło cię znów widzieć Naomi – powiedział, ściskając ją serdecznie. – Byłem prawie pewien, że już opuściłaś miasto. Napijesz się czegoś? – Usiadł, wskazując jej miejsce obok siebie i gładząc się przy tym po gęstej, siwiejącej już brodzie.
– Pracowałam – odpowiedziała krótko i opadła na miękki fotel w kolorze ciemnej wiśni idealnie komponujący się z wystrojem wnętrza. – Poproszę to, co zwykle – dodała i spojrzała pytająco na szatyna siedzącego przy stoliku. Mężczyzna pochwycił jej spojrzenie.
– Ahh… To jest Shojio… – Wskazał na chłopaka. – To syn jednego z moich przyjaciół, pokazuje mu miasto. Wiesz, ma się czegoś przy mnie nauczyć. – Zaśmiał się brodacz i skinął na kelnera. Szatyn speszył się nieco, a na jego twarzy zagościło niewinne zakłopotanie. „Za kilka lat będzie takim samym draniem, jak reszta okupującego sale towarzystwa”, pomyślała Naomi i powiedziała:
– To miło z twojej strony Kimura, ale mam interes. – Kelner przyniósł jej kieliszek wypełniony kolorowym i kosztownym płynem, który zamawiała zawsze, gdy to nie ona miała płacić rachunek. Brodacz nachmurzył się lekko, ale po chwili znów poweselał i rzekł:
– Oh… Naomi, nie ma się czym przejmować, przy nim możesz mówić wszystko. Biorę za niego pełną odpowiedzialność. – Rudowłosa uśmiechnęła się przelotnie i wzięła łyk alkoholu, który przyjemnie rozgrzewał jej przełyk i pobudzał kubeczki smakowe. Czuła na sobie nieśmiały wzrok chłopaka siedzącego przy stoliku.
– Jednak muszę nalegać… – powiedziała, patrząc na niego znacząco. Kimura westchną przeciągle i skiną na chłopca, który wstał i odszedł w kierunku baru z cieniem zawiedzenia na twarzy, gdy jego drobna sylwetka zniknęła w kolorowym tłumie, podjęła:
– Odpieczętowałam kilka zwojów z wioski burz i chcę je sprzedać… i zanim cokolwiek powiesz, jest ich dziesięć, wysokiej klasy i wierz mi, że się trochę z nimi namęczyłam. Tak więc moja cena to 50 tysięcy za sztukę i ani grosza mniej.
– Rozumiem, że targowanie nie wchodzi w rachubę? – powiedział z cieniem nadziej w głosie Kimura. Spojrzała na niego i zamyśliła się przez chwile, po czym posłała mu szeroki uśmiech.
– To zależy od ciebie, mój drogi. Są pewne informacje, za które byłabym w stanie spuścić z ceny powiedzmy… o 10 procent, jeśli weźmiesz wszystkie. – Wzięła kolejny łyk trunku i przyjrzała się uważnie swojemu rozmówcy. Ten poskrobał się po brodzie i rzekł:
– Cóż, myślę, że jesteśmy w stanie się dogadać. Co chcesz wiedzieć? – Odłożyła szklankę na stolik i zaczęła:
– Niedawno przyjechał tu pewien człowiek, który mnie interesuje, nazywa się Kimi Yoshima. Chcę wiedzieć gdzie się zatrzymał, ilu jest z nim ludzi i co ze sobą wiezie. – Spojrzała na brodacza, wyczekując na odpowiedź, ten milczał przez chwile ze skupionym wyrazem twarzy. W lokalu słychać było ciągły szum zlewających się ze sobą ludzkich głosów, lecz w tej części sali, gdzie siedzieli, hałas tracił na sile, poddając się cichej muzyce dochodzącej z głośników. Miejsce, gdzie znajdowała się restauracja, było niemal tak duże, jak cała reszta kasyna i choć odgrodzone od niego jedynie umowną granicą, stanowiło zupełnie inny świat o niepowtarzalnym klimacie. Kimura poruszył się nieznacznie i wyrwał z zamyślenia.
– Z tego co wiem, ten Yoshima, to całkiem ważny gość i nie jesteś pierwszą, która o niego pyta… – zaczął.
– Wiem… – przerwała mu Naomi. – Dlatego właśnie liczę, że powiesz mi także, kto był tu przede mną. – Kimura zamyślił się na chwile, gładząc po brodzie.
– To cię będzie kosztowało dodatkowe 10 procent.
– Nie ma mowy! – powiedziała z nutą pretensji w głosie. „Czy on zawsze musi to robić”, pomyślała i dodała: – Nie jesteś jedynym źródłem w tym mieście, a to, że znamy się od lat nie znaczy, że możesz na mnie żerować! – Powiedziała, zbliżając swoją głowę do jego twarzy i celując w niego palcem. Ten uśmiechną się pokojowo i wyciągną przed siebie ręce w geście poddania.
– Dobrze, już dobrze… chciałem tylko spróbować, chyba nie masz mi tego za złe? – zapytał niewinnie. Rudowłosa opadła znów na oparcie i również się uśmiechnęła, po czym dodała:
– Potrzebuje pieniędzy w gotówce jeszcze dzisiaj. – Widząc jego spojrzenie, dodała: – Proszę nie pytaj dlaczego… muszę zniknąć jeszcze tej nocy i mam prośbę… gdyby ktokolwiek o mnie pytał to nie było mnie tu dzisiaj, dobrze? – Brodacz przytakną głową i zapytał:
– Jeśli masz jakieś kłopoty Nami, wiesz że stary Kimura zawsze może pomóc.
– Wiem, dziękuje. Ale to nic poważnego, możliwe, że po prostu jestem zmęczona i muszę trochę odpocząć. Chyba ostatnio za dużo czasu spędzam przed książkami – odpowiedziała wymijająco i dopiła drinka, unikając jego wzroku. Brodacz nie pytał więcej, lecz po jego twarzy przebiegł cień zatroskania. Pociągną solidnego łyka ze stojącej przed nim szklanki i wstał od stolika. Spojrzała na niego wyczekująco.
– Za chwile dostaniesz informacje, zwoje podeślesz tam, gdzie zwykle. – Ruszył w stronę kuchni. Ona wstała od stolika i ruszyła do baru, skinęła barmanowi i usiadła na wysokim stołku, wodząc wzrokiem po sali. Dopiero teraz, gdy Kimura znikną za ciężkimi drzwiami kuchni przyjrzała się towarzyszącemu mu chłopakowi: był całkiem przystojny i wyglądał bardzo młodo. Twarz miała delikatne rysy, niemal dziewczęce. Siedział przy barze niepewnie, a jego niebieskie oczy krążyły nieufnie po sali.
– Więc nazywasz się Shojio, tak? – zaczęła. Chłopak ja interesował, był jeszcze dzieckiem, a ten mroczny świat nie zdążył go jeszcze wchłonąć.
– Tak, proszę pani… – odpowiedział cicho i jeszcze bardziej skupił się w sobie.
– Nie musisz mówić do mnie pani… – powiedziała uspokajająco. – Czuje się wtedy taka stara – dodała bardziej do siebie niż do szatyna. – Mów mi Naomi. – Chłopak zrumienił się i odpowiedział:
– Tak proszę pa… to znaczy Naomi. – Jego zakłopotanie zaczynało ją bawić i pewnie pomęczyłaby go trochę dłużej, gdyby nie wychodzący z zaplecza Kimura, w ręce trzymał szarą, podłużną kopertę. Wstała z krzesła i ruszyła w jego kierunku. Odwróciła się jeszcze do chłopaka i rzuciła serdecznie:
– Do widzenia Shojio. Powodzenia w nowym życiu… – Ten uśmiechną się tylko nieśmiało i skiną jej głową. Kimura stał przy końcu baru i rozmawiał z jakimś mężczyzną ubranym w mundurek pracownika kasyna. Skończyli, gdy podeszła do nich, nieznajomy oddalił się w głąb sali. Brodacz odwrócił się do niej i wręczył kopertę.
– Tu znajdziesz wszystkie informacje, które cię interesują, a Joshi wypłaci ci należną sumę przy zdaniu towaru.
– Dziękuję, Kimura – Powiedziała, uśmiechając się i przytuliła go.
– Uważaj na siebie mała – rzekł, wypuszczając ją z objęć.
– Ahh…był bym zapomniał… Właśnie powiedzieli mi, że do baru przyszła jakaś dziewczyna i pytała o ciebie. Blondynka, kręcone włosy, błękitna sukienka… znasz ją? – Naomi zastygła na chwilę i odpowiedziała:
– Tak, zbiera dla mnie informacje… – Na twarzy Kimury zagościło zaskoczenie, które znikło równie szybko, jak się pojawiło. Naomi dostrzegła to jednak i skrzywiła się nieznacznie:
– Proszę cię… nawet nie pytaj. – Ten uśmiechną się tylko.
– Dobrze. – Po chwili dodał: – A jak tam idą sprawy z Yukaru? Ostatnio zrobiło się trochę niemiło… Kategorycznie zabronił mi jakiejkolwiek współpracy z tobą, był bardzo stanowczy. Czy coś się wydarzyło między wami?– rzucił z cieniem pretensji w głosie.
– Tak… jest zły, bo go rzuciłam. – Westchnęła i oparła się o bar. – Zachowuje się jak dziecko – dodała nieco ciszej.
– Rozstaliście się?! – zapytał z niedowierzaniem – Przecież byliście razem już od… – zastanowił się chwile.
– Dwóch lat… – dokończyła za niego, a na jej twarzy zagościł nieprzyjemny grymas wykrzywiający regularne rysy. Kimura przyjrzał się jej uważnie i zapytał:
– Czy coś się stało Naomi? Jeśli… – zaczął.
– Nie! – Przerwała mu może trochę ostrzej niż planowała, bo po jego twarzy przebiegło zdziwienie. – Kimura, – zaczęła już nieco łagodniej – proszę cię, nie wtrącaj się. Wiem, że się martwisz, ale związek z Yukaru i tak do niczego prowadził… za tydzień lub dwa mu przejdzie i wszystko wróci do normy. Zresztą, nie ma się czym przejmować, bo niedługo już mnie tu nie będzie… – Kimura trawił przez chwile te słowa, przyglądając się jej nieporuszonej twarzy. Ona nie patrzyła na niego, wzrok utkwiła gdzieś w dali między tłumem gości oddającym się swoim rozrywkom.
– Dobrze. Zrobisz jak zechcesz… – odpowiedział i w głębi ducha była mu za to wdzięczna.
– Mam do ciebie jeszcze jedna prośbę – dodała po chwili milczenia. Ten tylko kiwnął głową, by kontynuowała. Odwróciła oczy ku niemu i zaczęła:
– Chce, żebyś przekazał tej dziewczynie – powiedziała wskazując znacząco w stronę drzwi prowadzących do zapuszczonego baru – że na dzisiejszą akcje pójdę sama, a ona ma na mnie czekać w moim mieszkaniu. – Przestała opierać się o marmurową ladę baru, przy którym barman wlewał gościom wyszukane drinki o fantazyjnych kolorach i dodała:
– Chciałabym również, żebyś sprawdził, kiedy tam dotrze. – Kimura pokiwał ze zrozumieniem i uśmiechną się szeroko.
– Zawsze możesz na mnie liczyć Naomi. – powiedział serdecznie.
– Dziękuje. – W jej głosie zabrzmiała lekko wyczuwalna ulga.
– Do zobaczenia, mała. Mam nadzieje, że niedługo znowu do nas zawitasz – rzucił na odchodnym.
– Żegnaj – powiedziała cicho, gdy brodacz znikał już w tłumie ludzi i powrócił do stolika, przy którym czekał na niego młody szatyn. Ruszyła w kierunku wyjścia, innego niż to, którym tu dotarła. Przy nim minęła potężnego mężczyznę o przytłumionym spojrzeniu, który pilnował dostępu do tej części kasyna. Skinął jej tylko głową dając do zrozumienia, że już na nią czekają, po czym odwrócił wzrok ku sali wypatrując jakichkolwiek oznak niewłaściwego zachowania wśród gości lokalu. Przeszła przez grube drzwi z litego drewna i znalazła się w szerokim korytarzu zabitym szarą, wypłowiałą draperią z szeregiem identycznych drzwi po obu jego stronach. Podeszła do trzecich z kolei po prawej stronie i zapukała. Po krótkiej chwili otworzył je blondyn w wąskich okularach, na pół wypalony papieros zwisał bezwładnie z jego ust. Miał na sobie białą koszule i czarną kamizelkę, które sprawiały wrażenie noszonych trochę dłużej niż byłoby to stosowne. Spojrzał na nią sennym i zmęczonym wzrokiem, który świadczył o wielu godzinach spędzonych nad liczbami i słupkami.
– O… Ruda. – Jego głos aż ociekał złośliwością. – Proszę, proszę… kogo to przywiało o tej porze. – Wpuścił ją do pokoju. W pomieszczeniu panował zaduch większy niż w barze za blaszanymi drzwiami, wszystko przesiąknięte było ostrym zapachem nikotyny, stęchlizny i wielu osób przebywających przez dłuższy czas w jednym pomieszczeniu. Ogarnęły ją nudności, które z trudem powstrzymała. Przejechała spojrzeniem po siedzących za ciężkimi biurkami ludziach, którzy pochłonięci przeliczaniem pieniędzy i układaniem w równe stosy wszelkiego rodzaju towarów i dokumentów, nawet nie zwrócili na nią uwagi. Blondyn oddalił się w głąb pomieszczenia wypełnionego po brzegi zwojami, bronią oraz niezidentyfikowanymi przedmiotami owiniętymi w szary papier, wszystko to dopełniały piętrzące się gdzie nie gdzie stosiki banknotów i monet wszelkich walut. Podeszła do jednego z biurek. Mężczyzna przy nim siedzący pochylał się nad ciężką i grubą książką oprawioną w skórę, jej strony pokrywały drobne słupki matematycznych zawiłości tworzących tajemniczy zarys budżetu, jakim dysponował Kimura. Uśmiechnęła się do siebie widząc zapracowanego mężczyznę, który szeptał cicho słowa wodząc palcem po równych kolumnach cyferek wypełniających księgę. Wyjęła zza pasa zapieczętowany zwój i położyła go delikatnie na biurku. Szept ucichł, człowiek siedzący przy biurku podniósł lekko głowę i skierował wzrok na leżący przed nim przedmiot, po czym uniósł go wyżej i jej oczom ukazała się zaspana twarz z czarnym kilkudniowym zarostem i zmęczonym spojrzeniem.
– Ah… to Ty… – powiedział znużonym głosem. Nie zrażona oschłym powitaniem uśmiechnęła się i zagadnęła wesoło.
– Witaj Roshi. Widzę, że macie tu dużo pracy… Czyżby coś się stało? – Na jego twarz wpełzło ponure zniesmaczenie.
– Jak byś nie wiedziała… – Prychną, po czym dodał: – Odkąd tan dzieciak… Uzumaki, został szóstym hokage w tej przeklętej wiosce liścia, musieliśmy pozamykać tam większość interesów. Przeklęty bachor… Od czasu jak Akatsuki zostało wybite to wszyscy się nagle skupili na lokalnej przestępczości – mówił z coraz bardziej rosnącą irytacją, a jego głos stawał się głośniejszy. Na skroni zaczęła delikatnie pulsować mu żyłka.
– taa… – Westchnęła cicho i założyła ręce na piersi. To prawda, życie w podziemiu ostatnio zrobiło się bardzo uciążliwe. Konoha udało się pokonać swoich wrogów i teraz panował względny pokój, a kraj ognia stał się największym pogromcą wszelkiej zorganizowanej przestępczości. Miasto, które wyrosło wokół Akatsuki za czasów jego świetności, zostało zniszczone i popadało w ruinę, a kiedyś było wspaniałym zbiorowiskiem wszelkiego brudu tego świata. Miały tam swoje siedziby wszelkie gangi i szajki, jakie tylko można było spotkać w tej części świata; dawało schronienie każdemu przestępcy jaki się napatoczył; było drugim co do wielkości takim miejscem, zaraz po legendarnym Mieście Cieni, położonym w górach Skalistych na granicy kraju ognia i obłoku – dwóch potęg tego świata. Ale wszystko kiedyś się kończy, wspaniała era wojen i chaosu dobiegła do swego kresu, by ustąpić miejsca spokojnej i pokojowej przyszłości.
– Bywało już gorzej Roshi. – Uśmiechnęła się bez humoru. – Wtedy przetrzymaliśmy to i teraz damy rade…
– Ehh… daj już spokój. Ty i ten twój optymizm. – Przerwał jej machając ręką, jakby była jakąś natrętną muchą. Nachmurzyła się na chwile, po czym spoważniała.
– Potrzebuje gotówki jeszcze dzisiaj… – zaczęła.
– Tak, wiem. Kimura mi mówił, poczekaj chwile. – Wstał i zabierając ze sobą zwój podszedł do jednego z bankierów, przeliczającego właśnie grube pliki banknotów. Odprowadziła go wzrokiem, a gdy ten całkiem pogrążył się w sprawdzaniu zawartości zwoju i odliczaniem należnej jej kwoty, sięgnęła ręką do swojego płaszcza. Z wewnętrznej kieszeni wyciągnęła kopertę, którą otrzymała od Kimury i otworzyła ją. W środku kryła się tylko jedna, niewielka kartka z krótką notką, ale zawierała wszystko, co chciała wiedzieć. Po przeczytaniu wzięła z kieszeni zapalniczkę i spaliła papier nad szklaną popielniczką stojącą na biurku. Mężczyzna wrócił do niej i głośnym westchnieniem zasiadł na krześle, położył przed nią niedużą paczkę owiniętą w papier. Przesuną ją w jej stronę i zaczął:
– 450 tysięcy, tak jak było umówione… – Wzięła paczkę i schowała ją w miejsce, gdzie wcześniej spoczywała koperta z informacjami. – Nie przeliczysz? – Popatrzył na nią przenikliwie.
– Wierze ci… – odpowiedziała z uśmiechem i ruszyła w stronę drzwi. Roshi pokręcił głową i uśmiechną się w kącikach ust.
– W tym fachu nikomu się nie ufa Naomi, kiedy się w końcu nauczysz… – powiedział wyciągając z kieszeni pomiętą paczkę papierosów.
– Ależ ja to wiem. – Zaśmiała się serdecznie. – Ale wiem także, że ty byś mnie nie oszukał… – Pomachała mu ręką na pożegnanie i zamknęła za sobą drzwi. Na korytarzu odetchnęła głęboko korzystając z lekkiego powietrza pozbawionego gryzącego zapachu potu i nikotyny. „Jedno załatwione” pomyślała w duchu i ruszyła ku wyjściu z kasyna.

5 komentarzy:

  1. Mam zaległość w czytaniu, wiem:) Ale teraz zapraszam do mnie: http://when-the-darknes-falls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Świetne opowiadanie ^^ nie mogę doczekać się NEXT'a ^^ czy można było by mnie informować o new notkach ?? proszę ^^ http://milosc-serca-dwa.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, z tej strony Meaghan z bloga Katalog-Naruto.blogspot.com, otóż znalazłam Twój blog przypadkowo i zważywszy na to, iż jest on tematycznie związany ze światem Naruto, zastanawiam się, czy nie zechciał(a)byś go zgłosić do spisu Narutowskich FF. Nie jest to duży wysiłek, a przy okazji, pomożesz nam stworzyć spis z większą ilością opowiadań, a sam(a) możesz zdobyć nowych czytelników. Z góry przepraszam, jeśli uznasz to za spam, a ja wpisuję to pod rozdziałem, jednakże wiem z doświadczenia, że niektórzy autorzy na spam nie zwracają uwagi, a mi na Twojej bardzo zależy. Pozdrawiam bardzo serdecznie,

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Ci szczerze, że ja także bardzo, ale to bardzo często mam wrażenie, iż moje opowiadania są bezsensu i nikt nie czyta ich z własnej woli. Oczywiście są to momenty przejściowe, ale przez właśnie takie uczucia, czasami porzucam bloga na baaaaardzo długi okres. Ale po jakimś czasie wracam. Wiesz, jeśli chodzi o katalog, to jest on mniej więcej też po to stworzony. Wbrew pozorom odwiedzają go nie tylko autorzy blogów, ale także osoby, które same nie tworzą, a uwielbiają czytać twórczość innych. Wpisując bloga do katalogu, znajdujesz ludzi, którzy proszą, abyś kontynuowała opowiadanie i to jest cudowne. Dlatego z całego serca życzę Ci, abyś znalazła w sobie wewnętrzną siłę i przełamała się do pisania kontynuacji. Jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie, ale wiesz... do niczego nie zmuszam www.naruto-no-jutsu.blog.onet.pl
    Pozdrawiam serdecznie,

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz ciekawie i podoba mi się to, nawet bardzo. Masz sporo opisów, ale nie przeszkadzają w czytaniu, tylko ubarwiają historię. Charakter Naomi jest co najmniej interesujący. Też prowadzę bloga o tematyce Naruto i brat głównej bohaterki też nazywa się Roshi xd. Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że nie zapomniałaś o tym opowiadaniu. Jeśli możesz powiadom mnie tu:
    http://kin-z-otogakure.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń