Notka trochę później niż przewidywałam, ale w tym tygodniu miałam jeden wielki zapierdziel, więc nie dałam rady wcześniej... Na razie nie wiele się jeszcze dzieje, ale obiecuje, że w następnej notce będzie lepiej.
Rozdział 1 cz.2
Było już wpół do dwunastej, gdy dotarła do swojego celu, nad drzwiami
baru wisiał zardzewiały i przygasający neon z napisem : „ Kimura”.
Całość wyglądała raczej nie zachęcająco, a bar prosperował chyba jeszcze
tylko dzięki stałym klientom i zdesperowanym pijakom. Weszła do środka.
Od razu uderzyła ją fala gorąca i zapach alkoholu sączący się między
ciasnymi stolikami pełnymi ludzi. Zdjęła z głowy kaptur i zaczęła się
przeciskać poprzez panujący tu chaos w stronę baru. Wymieniła znaczące
spojrzenie z chudym mężczyzną stojącym po jego drugiej stronie i
minąwszy go, weszła na zaplecze. Tam gwar rozmów i zaduch zelżał nieco
ułatwiając oddychanie. Ruszyła wąskim korytarzem ku blaszanym drzwiom na
jego końcu, minęła przy tym zatłoczoną kuchnie wypełnioną aromatem
mieszających się przypraw i dań. Wszędzie krzątali się kelnerzy i
kucharze przygotowując i serwując dania trochę zbyt wyszukane, jak na
popadający w ruinę bar. Nikt nie zwracał na nią uwagi, ludzie pogrążeni w
swojej pracy mijali ja z milczeniem i podążali w tylko sobie znanym
kierunku. Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się zupełnie inny świat.
Pomieszczenie było obszerne i elegancko urządzone, zapach taniego
tytoniu i wódki wyparły drogie alkohole i perfumy, zamiast starych i
podartych ubrań widziała piękne suknie i szykowne garnitury wędrujące
pomiędzy stołami do ruletki i pokera. W dalszym koncie sali, odgrodzone
zwiewnymi parawanami, stały stoliki nakryte drogą zastawą, gdzie
serwowano najlepsze potrawy z różnych części świata. Uśmiechnęła się do
siebie na ten widok i ruszyła do jednego z nich. W miejscu, do którego
zmierzała siedziało dwóch mężczyzn – jeden w średnim wieku, drugi
młodszy wyglądający najwyżej na piętnaście lat. Starszy ubrany w czarny
dopasowany garnitur wstał, gdy podeszła do stolika, jego szczupłą twarz
ozdobił szeroki uśmiech, który odwzajemniła.
– Miło cię znów widzieć Naomi – powiedział, ściskając ją serdecznie. –
Byłem prawie pewien, że już opuściłaś miasto. Napijesz się czegoś? –
Usiadł, wskazując jej miejsce obok siebie i gładząc się przy tym po
gęstej, siwiejącej już brodzie.
– Pracowałam – odpowiedziała krótko i opadła na miękki fotel w kolorze
ciemnej wiśni idealnie komponujący się z wystrojem wnętrza. – Poproszę
to, co zwykle – dodała i spojrzała pytająco na szatyna siedzącego przy
stoliku. Mężczyzna pochwycił jej spojrzenie.
– Ahh… To jest Shojio… – Wskazał na chłopaka. – To syn jednego z moich
przyjaciół, pokazuje mu miasto. Wiesz, ma się czegoś przy mnie nauczyć. –
Zaśmiał się brodacz i skinął na kelnera. Szatyn speszył się nieco, a na
jego twarzy zagościło niewinne zakłopotanie. „Za kilka lat będzie takim
samym draniem, jak reszta okupującego sale towarzystwa”, pomyślała
Naomi i powiedziała:
– To miło z twojej strony Kimura, ale mam interes. – Kelner przyniósł
jej kieliszek wypełniony kolorowym i kosztownym płynem, który zamawiała
zawsze, gdy to nie ona miała płacić rachunek. Brodacz nachmurzył się
lekko, ale po chwili znów poweselał i rzekł:
– Oh… Naomi, nie ma się czym przejmować, przy nim możesz mówić wszystko.
Biorę za niego pełną odpowiedzialność. – Rudowłosa uśmiechnęła się
przelotnie i wzięła łyk alkoholu, który przyjemnie rozgrzewał jej
przełyk i pobudzał kubeczki smakowe. Czuła na sobie nieśmiały wzrok
chłopaka siedzącego przy stoliku.
– Jednak muszę nalegać… – powiedziała, patrząc na niego znacząco.
Kimura westchną przeciągle i skiną na chłopca, który wstał i odszedł w
kierunku baru z cieniem zawiedzenia na twarzy, gdy jego drobna sylwetka
zniknęła w kolorowym tłumie, podjęła:
– Odpieczętowałam kilka zwojów z wioski burz i chcę je sprzedać… i
zanim cokolwiek powiesz, jest ich dziesięć, wysokiej klasy i wierz mi,
że się trochę z nimi namęczyłam. Tak więc moja cena to 50 tysięcy za
sztukę i ani grosza mniej.
– Rozumiem, że targowanie nie wchodzi w rachubę? – powiedział z cieniem
nadziej w głosie Kimura. Spojrzała na niego i zamyśliła się przez
chwile, po czym posłała mu szeroki uśmiech.
– To zależy od ciebie, mój drogi. Są pewne informacje, za które byłabym w
stanie spuścić z ceny powiedzmy… o 10 procent, jeśli weźmiesz
wszystkie. – Wzięła kolejny łyk trunku i przyjrzała się uważnie swojemu
rozmówcy. Ten poskrobał się po brodzie i rzekł:
– Cóż, myślę, że jesteśmy w stanie się dogadać. Co chcesz wiedzieć? – Odłożyła szklankę na stolik i zaczęła:
– Niedawno przyjechał tu pewien człowiek, który mnie interesuje, nazywa
się Kimi Yoshima. Chcę wiedzieć gdzie się zatrzymał, ilu jest z nim
ludzi i co ze sobą wiezie. – Spojrzała na brodacza, wyczekując na
odpowiedź, ten milczał przez chwile ze skupionym wyrazem twarzy. W
lokalu słychać było ciągły szum zlewających się ze sobą ludzkich głosów,
lecz w tej części sali, gdzie siedzieli, hałas tracił na sile, poddając
się cichej muzyce dochodzącej z głośników. Miejsce, gdzie znajdowała
się restauracja, było niemal tak duże, jak cała reszta kasyna i choć
odgrodzone od niego jedynie umowną granicą, stanowiło zupełnie inny
świat o niepowtarzalnym klimacie. Kimura poruszył się nieznacznie i
wyrwał z zamyślenia.
– Z tego co wiem, ten Yoshima, to całkiem ważny gość i nie jesteś pierwszą, która o niego pyta… – zaczął.
– Wiem… – przerwała mu Naomi. – Dlatego właśnie liczę, że powiesz mi
także, kto był tu przede mną. – Kimura zamyślił się na chwile, gładząc
po brodzie.
– To cię będzie kosztowało dodatkowe 10 procent.
– Nie ma mowy! – powiedziała z nutą pretensji w głosie. „Czy on zawsze
musi to robić”, pomyślała i dodała: – Nie jesteś jedynym źródłem w tym
mieście, a to, że znamy się od lat nie znaczy, że możesz na mnie
żerować! – Powiedziała, zbliżając swoją głowę do jego twarzy i celując w
niego palcem. Ten uśmiechną się pokojowo i wyciągną przed siebie ręce w
geście poddania.
– Dobrze, już dobrze… chciałem tylko spróbować, chyba nie masz mi tego
za złe? – zapytał niewinnie. Rudowłosa opadła znów na oparcie i również
się uśmiechnęła, po czym dodała:
– Potrzebuje pieniędzy w gotówce jeszcze dzisiaj. – Widząc jego
spojrzenie, dodała: – Proszę nie pytaj dlaczego… muszę zniknąć jeszcze
tej nocy i mam prośbę… gdyby ktokolwiek o mnie pytał to nie było mnie tu
dzisiaj, dobrze? – Brodacz przytakną głową i zapytał:
– Jeśli masz jakieś kłopoty Nami, wiesz że stary Kimura zawsze może pomóc.
– Wiem, dziękuje. Ale to nic poważnego, możliwe, że po prostu jestem
zmęczona i muszę trochę odpocząć. Chyba ostatnio za dużo czasu spędzam
przed książkami – odpowiedziała wymijająco i dopiła drinka, unikając
jego wzroku. Brodacz nie pytał więcej, lecz po jego twarzy przebiegł
cień zatroskania. Pociągną solidnego łyka ze stojącej przed nim szklanki
i wstał od stolika. Spojrzała na niego wyczekująco.
– Za chwile dostaniesz informacje, zwoje podeślesz tam, gdzie zwykle. –
Ruszył w stronę kuchni. Ona wstała od stolika i ruszyła do baru, skinęła
barmanowi i usiadła na wysokim stołku, wodząc wzrokiem po sali. Dopiero
teraz, gdy Kimura znikną za ciężkimi drzwiami kuchni przyjrzała się
towarzyszącemu mu chłopakowi: był całkiem przystojny i wyglądał bardzo
młodo. Twarz miała delikatne rysy, niemal dziewczęce. Siedział przy
barze niepewnie, a jego niebieskie oczy krążyły nieufnie po sali.
– Więc nazywasz się Shojio, tak? – zaczęła. Chłopak ja interesował, był
jeszcze dzieckiem, a ten mroczny świat nie zdążył go jeszcze wchłonąć.
– Tak, proszę pani… – odpowiedział cicho i jeszcze bardziej skupił się w sobie.
– Nie musisz mówić do mnie pani… – powiedziała uspokajająco. – Czuje się
wtedy taka stara – dodała bardziej do siebie niż do szatyna. – Mów mi
Naomi. – Chłopak zrumienił się i odpowiedział:
– Tak proszę pa… to znaczy Naomi. – Jego zakłopotanie zaczynało ją bawić
i pewnie pomęczyłaby go trochę dłużej, gdyby nie wychodzący z zaplecza
Kimura, w ręce trzymał szarą, podłużną kopertę. Wstała z krzesła i
ruszyła w jego kierunku. Odwróciła się jeszcze do chłopaka i rzuciła
serdecznie:
– Do widzenia Shojio. Powodzenia w nowym życiu… – Ten uśmiechną się
tylko nieśmiało i skiną jej głową. Kimura stał przy końcu baru i
rozmawiał z jakimś mężczyzną ubranym w mundurek pracownika kasyna.
Skończyli, gdy podeszła do nich, nieznajomy oddalił się w głąb sali.
Brodacz odwrócił się do niej i wręczył kopertę.
– Tu znajdziesz wszystkie informacje, które cię interesują, a Joshi wypłaci ci należną sumę przy zdaniu towaru.
– Dziękuję, Kimura – Powiedziała, uśmiechając się i przytuliła go.
– Uważaj na siebie mała – rzekł, wypuszczając ją z objęć.
– Ahh…był bym zapomniał… Właśnie powiedzieli mi, że do baru przyszła
jakaś dziewczyna i pytała o ciebie. Blondynka, kręcone włosy, błękitna
sukienka… znasz ją? – Naomi zastygła na chwilę i odpowiedziała:
– Tak, zbiera dla mnie informacje… – Na twarzy Kimury zagościło
zaskoczenie, które znikło równie szybko, jak się pojawiło. Naomi
dostrzegła to jednak i skrzywiła się nieznacznie:
– Proszę cię… nawet nie pytaj. – Ten uśmiechną się tylko.
– Dobrze. – Po chwili dodał: – A jak tam idą sprawy z Yukaru? Ostatnio
zrobiło się trochę niemiło… Kategorycznie zabronił mi jakiejkolwiek
współpracy z tobą, był bardzo stanowczy. Czy coś się wydarzyło między
wami?– rzucił z cieniem pretensji w głosie.
– Tak… jest zły, bo go rzuciłam. – Westchnęła i oparła się o bar. – Zachowuje się jak dziecko – dodała nieco ciszej.
– Rozstaliście się?! – zapytał z niedowierzaniem – Przecież byliście razem już od… – zastanowił się chwile.
– Dwóch lat… – dokończyła za niego, a na jej twarzy zagościł
nieprzyjemny grymas wykrzywiający regularne rysy. Kimura przyjrzał się
jej uważnie i zapytał:
– Czy coś się stało Naomi? Jeśli… – zaczął.
– Nie! – Przerwała mu może trochę ostrzej niż planowała, bo po jego
twarzy przebiegło zdziwienie. – Kimura, – zaczęła już nieco łagodniej –
proszę cię, nie wtrącaj się. Wiem, że się martwisz, ale związek z
Yukaru i tak do niczego prowadził… za tydzień lub dwa mu przejdzie i
wszystko wróci do normy. Zresztą, nie ma się czym przejmować, bo
niedługo już mnie tu nie będzie… – Kimura trawił przez chwile te słowa,
przyglądając się jej nieporuszonej twarzy. Ona nie patrzyła na niego,
wzrok utkwiła gdzieś w dali między tłumem gości oddającym się swoim
rozrywkom.
– Dobrze. Zrobisz jak zechcesz… – odpowiedział i w głębi ducha była mu za to wdzięczna.
– Mam do ciebie jeszcze jedna prośbę – dodała po chwili milczenia. Ten
tylko kiwnął głową, by kontynuowała. Odwróciła oczy ku niemu i zaczęła:
– Chce, żebyś przekazał tej dziewczynie – powiedziała wskazując znacząco
w stronę drzwi prowadzących do zapuszczonego baru – że na dzisiejszą
akcje pójdę sama, a ona ma na mnie czekać w moim mieszkaniu. – Przestała
opierać się o marmurową ladę baru, przy którym barman wlewał gościom
wyszukane drinki o fantazyjnych kolorach i dodała:
– Chciałabym również, żebyś sprawdził, kiedy tam dotrze. – Kimura pokiwał ze zrozumieniem i uśmiechną się szeroko.
– Zawsze możesz na mnie liczyć Naomi. – powiedział serdecznie.
– Dziękuje. – W jej głosie zabrzmiała lekko wyczuwalna ulga.
– Do zobaczenia, mała. Mam nadzieje, że niedługo znowu do nas zawitasz – rzucił na odchodnym.
– Żegnaj – powiedziała cicho, gdy brodacz znikał już w tłumie ludzi i
powrócił do stolika, przy którym czekał na niego młody szatyn. Ruszyła w
kierunku wyjścia, innego niż to, którym tu dotarła. Przy nim minęła
potężnego mężczyznę o przytłumionym spojrzeniu, który pilnował dostępu
do tej części kasyna. Skinął jej tylko głową dając do zrozumienia, że
już na nią czekają, po czym odwrócił wzrok ku sali wypatrując
jakichkolwiek oznak niewłaściwego zachowania wśród gości lokalu.
Przeszła przez grube drzwi z litego drewna i znalazła się w szerokim
korytarzu zabitym szarą, wypłowiałą draperią z szeregiem identycznych
drzwi po obu jego stronach. Podeszła do trzecich z kolei po prawej
stronie i zapukała. Po krótkiej chwili otworzył je blondyn w wąskich
okularach, na pół wypalony papieros zwisał bezwładnie z jego ust. Miał
na sobie białą koszule i czarną kamizelkę, które sprawiały wrażenie
noszonych trochę dłużej niż byłoby to stosowne. Spojrzał na nią sennym i
zmęczonym wzrokiem, który świadczył o wielu godzinach spędzonych nad
liczbami i słupkami.
– O… Ruda. – Jego głos aż ociekał złośliwością. – Proszę, proszę… kogo
to przywiało o tej porze. – Wpuścił ją do pokoju. W pomieszczeniu
panował zaduch większy niż w barze za blaszanymi drzwiami, wszystko
przesiąknięte było ostrym zapachem nikotyny, stęchlizny i wielu osób
przebywających przez dłuższy czas w jednym pomieszczeniu. Ogarnęły ją
nudności, które z trudem powstrzymała. Przejechała spojrzeniem po
siedzących za ciężkimi biurkami ludziach, którzy pochłonięci
przeliczaniem pieniędzy i układaniem w równe stosy wszelkiego rodzaju
towarów i dokumentów, nawet nie zwrócili na nią uwagi. Blondyn oddalił
się w głąb pomieszczenia wypełnionego po brzegi zwojami, bronią oraz
niezidentyfikowanymi przedmiotami owiniętymi w szary papier, wszystko to
dopełniały piętrzące się gdzie nie gdzie stosiki banknotów i monet
wszelkich walut. Podeszła do jednego z biurek. Mężczyzna przy nim
siedzący pochylał się nad ciężką i grubą książką oprawioną w skórę, jej
strony pokrywały drobne słupki matematycznych zawiłości tworzących
tajemniczy zarys budżetu, jakim dysponował Kimura. Uśmiechnęła się do
siebie widząc zapracowanego mężczyznę, który szeptał cicho słowa wodząc
palcem po równych kolumnach cyferek wypełniających księgę. Wyjęła zza
pasa zapieczętowany zwój i położyła go delikatnie na biurku. Szept
ucichł, człowiek siedzący przy biurku podniósł lekko głowę i skierował
wzrok na leżący przed nim przedmiot, po czym uniósł go wyżej i jej oczom
ukazała się zaspana twarz z czarnym kilkudniowym zarostem i zmęczonym
spojrzeniem.
– Ah… to Ty… – powiedział znużonym głosem. Nie zrażona oschłym powitaniem uśmiechnęła się i zagadnęła wesoło.
– Witaj Roshi. Widzę, że macie tu dużo pracy… Czyżby coś się stało? – Na jego twarz wpełzło ponure zniesmaczenie.
– Jak byś nie wiedziała… – Prychną, po czym dodał: – Odkąd tan dzieciak…
Uzumaki, został szóstym hokage w tej przeklętej wiosce liścia,
musieliśmy pozamykać tam większość interesów. Przeklęty bachor… Od czasu
jak Akatsuki zostało wybite to wszyscy się nagle skupili na lokalnej
przestępczości – mówił z coraz bardziej rosnącą irytacją, a jego głos
stawał się głośniejszy. Na skroni zaczęła delikatnie pulsować mu żyłka.
– taa… – Westchnęła cicho i założyła ręce na piersi. To prawda, życie w
podziemiu ostatnio zrobiło się bardzo uciążliwe. Konoha udało się
pokonać swoich wrogów i teraz panował względny pokój, a kraj ognia stał
się największym pogromcą wszelkiej zorganizowanej przestępczości.
Miasto, które wyrosło wokół Akatsuki za czasów jego świetności, zostało
zniszczone i popadało w ruinę, a kiedyś było wspaniałym zbiorowiskiem
wszelkiego brudu tego świata. Miały tam swoje siedziby wszelkie gangi i
szajki, jakie tylko można było spotkać w tej części świata; dawało
schronienie każdemu przestępcy jaki się napatoczył; było drugim co do
wielkości takim miejscem, zaraz po legendarnym Mieście Cieni, położonym w
górach Skalistych na granicy kraju ognia i obłoku – dwóch potęg tego
świata. Ale wszystko kiedyś się kończy, wspaniała era wojen i chaosu
dobiegła do swego kresu, by ustąpić miejsca spokojnej i pokojowej
przyszłości.
– Bywało już gorzej Roshi. – Uśmiechnęła się bez humoru. – Wtedy przetrzymaliśmy to i teraz damy rade…
– Ehh… daj już spokój. Ty i ten twój optymizm. – Przerwał jej machając
ręką, jakby była jakąś natrętną muchą. Nachmurzyła się na chwile, po
czym spoważniała.
– Potrzebuje gotówki jeszcze dzisiaj… – zaczęła.
– Tak, wiem. Kimura mi mówił, poczekaj chwile. – Wstał i zabierając ze
sobą zwój podszedł do jednego z bankierów, przeliczającego właśnie grube
pliki banknotów. Odprowadziła go wzrokiem, a gdy ten całkiem pogrążył
się w sprawdzaniu zawartości zwoju i odliczaniem należnej jej kwoty,
sięgnęła ręką do swojego płaszcza. Z wewnętrznej kieszeni wyciągnęła
kopertę, którą otrzymała od Kimury i otworzyła ją. W środku kryła się
tylko jedna, niewielka kartka z krótką notką, ale zawierała wszystko, co
chciała wiedzieć. Po przeczytaniu wzięła z kieszeni zapalniczkę i
spaliła papier nad szklaną popielniczką stojącą na biurku. Mężczyzna
wrócił do niej i głośnym westchnieniem zasiadł na krześle, położył przed
nią niedużą paczkę owiniętą w papier. Przesuną ją w jej stronę i
zaczął:
– 450 tysięcy, tak jak było umówione… – Wzięła paczkę i schowała ją w
miejsce, gdzie wcześniej spoczywała koperta z informacjami. – Nie
przeliczysz? – Popatrzył na nią przenikliwie.
– Wierze ci… – odpowiedziała z uśmiechem i ruszyła w stronę drzwi. Roshi pokręcił głową i uśmiechną się w kącikach ust.
– W tym fachu nikomu się nie ufa Naomi, kiedy się w końcu nauczysz… –
powiedział wyciągając z kieszeni pomiętą paczkę papierosów.
– Ależ ja to wiem. – Zaśmiała się serdecznie. – Ale wiem także, że ty
byś mnie nie oszukał… – Pomachała mu ręką na pożegnanie i zamknęła za
sobą drzwi. Na korytarzu odetchnęła głęboko korzystając z lekkiego
powietrza pozbawionego gryzącego zapachu potu i nikotyny. „Jedno
załatwione” pomyślała w duchu i ruszyła ku wyjściu z kasyna.
Mam zaległość w czytaniu, wiem:) Ale teraz zapraszam do mnie: http://when-the-darknes-falls.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWitam Świetne opowiadanie ^^ nie mogę doczekać się NEXT'a ^^ czy można było by mnie informować o new notkach ?? proszę ^^ http://milosc-serca-dwa.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńWitam, z tej strony Meaghan z bloga Katalog-Naruto.blogspot.com, otóż znalazłam Twój blog przypadkowo i zważywszy na to, iż jest on tematycznie związany ze światem Naruto, zastanawiam się, czy nie zechciał(a)byś go zgłosić do spisu Narutowskich FF. Nie jest to duży wysiłek, a przy okazji, pomożesz nam stworzyć spis z większą ilością opowiadań, a sam(a) możesz zdobyć nowych czytelników. Z góry przepraszam, jeśli uznasz to za spam, a ja wpisuję to pod rozdziałem, jednakże wiem z doświadczenia, że niektórzy autorzy na spam nie zwracają uwagi, a mi na Twojej bardzo zależy. Pozdrawiam bardzo serdecznie,
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że ja także bardzo, ale to bardzo często mam wrażenie, iż moje opowiadania są bezsensu i nikt nie czyta ich z własnej woli. Oczywiście są to momenty przejściowe, ale przez właśnie takie uczucia, czasami porzucam bloga na baaaaardzo długi okres. Ale po jakimś czasie wracam. Wiesz, jeśli chodzi o katalog, to jest on mniej więcej też po to stworzony. Wbrew pozorom odwiedzają go nie tylko autorzy blogów, ale także osoby, które same nie tworzą, a uwielbiają czytać twórczość innych. Wpisując bloga do katalogu, znajdujesz ludzi, którzy proszą, abyś kontynuowała opowiadanie i to jest cudowne. Dlatego z całego serca życzę Ci, abyś znalazła w sobie wewnętrzną siłę i przełamała się do pisania kontynuacji. Jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie, ale wiesz... do niczego nie zmuszam www.naruto-no-jutsu.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Piszesz ciekawie i podoba mi się to, nawet bardzo. Masz sporo opisów, ale nie przeszkadzają w czytaniu, tylko ubarwiają historię. Charakter Naomi jest co najmniej interesujący. Też prowadzę bloga o tematyce Naruto i brat głównej bohaterki też nazywa się Roshi xd. Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że nie zapomniałaś o tym opowiadaniu. Jeśli możesz powiadom mnie tu:
OdpowiedzUsuńhttp://kin-z-otogakure.blogspot.com/