piątek, 11 maja 2012

Kroniki Cienia 2.1

Witam, z racji tego, że raczej mało kto czyta to opowiadanie na razie je zawieszam. Wstawię może jeszcze rozdział lub dwa, a potem poczekam na wasz odzew. Jeżeli znajdzie się ktoś kto zechce to czytać to chętnie będę pisać dalej, a jeśli nie to dam sobie spokój... Pozdrawiam She.

Rozdział 2 cz. 1


Na dworze zrobiło się chłodniej, a wiatr poruszał okolicznymi drzewami pozbawiając je pojedynczych liści. Ulica z tej strony kasyna niebyła już tak obskurna i zaśmiecona jak wąski zaułek, którym tu dotarła. Odczuwało się zbliżającą atmosferę luksusu i elegancji przelewającą się z sąsiednich ulic prowadzących do głównego placu, a dalej do dzielnic bogaczy z wystawnymi willami i hotelami. Robiło się tłoczno. Ludzie krążyli pomiędzy budynkami we wszystkich kierunkach, czuć było zbiorową wesołość i podniecenie wywołane obchodami ostatnich dni lata. Widziała grupki młodych ludzi i zakochane pary zwarte w intymnych uściskach. Otaczał ją gwar i ścisk - wszystko żyło i płynęło w morzu świateł i kolorów. Mijała to z lekkim rozbawieniem wodząc po twarzach bezimiennego tłumu, pozwoliła, by bezkształtna ludka masa niosła ją wraz z sobą. Lecz mimo pozornego spokoju gdzieś wgłębi rodziła się w niej tęsknota… za życiem które dawno utraciła. Otrząsnęła się z nieprzyjemnych myśli i przyspieszyła kroku. Barwy i zapachy jakie przesączały się wokół niej bombardowały jej zmysły i pobudzały ją. Poruszała się instynktownie, kluczyła miedzy rozbawionymi ludźmi wymijając ich zręcznie. Była jak cień – nieuchwytna i całkowicie zespolona z tłumem. Skręciła w ślepą uliczkę kilka przecznic od głównego placu. Był to jeden z ostatnich spowitych mrokiem zaułków w tej części miasta. Zanurzyła się w ciemność, zarzuciła na głowę kaptur, naprężyła mięśnie jak kocica i jednym susem wskoczyła na pobliski dach. Przystanęła na chwilę napawając się przepiękną panoramą miasta i przestrzenią. Widziała teraz ciągnące się aż po horyzont ulice i dachy spowite w kolorowej łunie. Wiatr był silniejszy tu na górze i zręcznie bawił się połami jej płaszcza. Na bladej twarzy zagościł szeroki uśmiech, przymknęła oczy i pozwoliła, by noc porwała ją do swego tańca, wyostrzyła zmysły. Tysiące głosów, zapachów i odczuć zlewały się w jedno pochłaniając ją. Kochała to… szept wiatru we włosach i tłumiony krzyk tłumu w dole. Mieszające się odczucia i dźwięki przynosiły sugestie kolorów i obrazów, stawała się jednością ze wszystkim, a jej duch krążył daleko niesiony jesiennym wiatrem. Pogrążona w swoistym transie była szczęśliwa, przez moment… Potem wszystko znikło, nie było już wiatru ani przyjemnego chłodu, zapach i gwar tłumu zelżał ustępując ciszy i pustce. Oblała ją fala gorąca, otoczyła ciemność powodując wzrastający niepokój i strach.
 Szuka… szeptał wiatr… Zrani… poczuła mdłości… Uciekać… przeszyła ją fala bólu. Poparzona ręka pulsowała i piekła jakby ktoś znów postawił ją nad ogniem. Pociemniało jej przed oczami, czuła rozpalający żar, który ogarniał cele jej ciało. Płomienie otaczały ją gęsto coraz bardziej zacieśniając krąg wokół niej. Usłyszała śmiech… złowieszczy, złośliwy i przeszywający wszystko. Oblał ja zimny pot, ból promieniował i przeniósł się teraz na plecy i ramiona wyciskając łzy z jej oczy. Stała sparaliżowana strachem i bezsilnością, szumiało jej w głowie, a płomienie niemal jej dosięgały grożąc swym gorącem i blaskiem. Nie miała już siły, zgięła się w pół, a z jej gardła wydobył się spazmatyczny krzyk wydarty resztkami sił.
Cisza… wszystko zniknęło. Klęczała na dachu oparta rękami o podłoże i oddychała ciężko, a pot spływał po jej twarzy, czuła potworne zmęczenie i ból. Nie dostrzegała już nawet delikatnego wiatru, który muskał ją pocieszająco i przynosił ochłodę. Wyprostowała się i zarzuciła głowę do tyłu mocno zaciągając się nocnym powietrzem. Umysł powoli się uspokajał i pozwalał jasno myśleć. Wizje - znów do niej przyszły. Trzeci raz tej samej nocy! Czuła straszliwy ścisk w żołądku powodowany ogarniającym ją strachem. Zadrżała. Rzadko jej odczucia były aż tak silne i złowieszcze, wyparły nawet jej ukochany wiatr, z którym zawsze czuła się bezpiecznie. Ból jaki odczuła był zbyt rzeczywisty jak na zwykłą wizje, popatrzyła na poparzoną rękę – wyglądała zwyczajnie, jakby nic się nie wydarzyło, tylko to dokuczliwe pulsowanie na całym ciele nie dawało zapomnieć. Szybko otrząsnęła się z szoku jaki ją ogarniał, nie było czasu do stracenia. Sięgnęła do pasa i wzięła z niego mała fiolkę z ciemnego szkła. Ostrożnie wyciągnęła korek, a z wnętrza wydobył się mocny ziołowy zapach. Skrzywiła się trochę i z zamkniętymi oczami wypiła wszystko jednym łykiem. Napój mocno drażnił jej podniebienie i przełyk, powodując kolejną fale bólu, buteleczka wypadła jej z ręki i potoczyła się w stronę krawędzi dachu. Ona nawet tego nie zauważyła, kuliła się na klęczkach próbując powstrzymać cisnący się jej na wargi krzyk. Dla kogoś stojącego z boku czas jaki potrzebowała mikstura, by zadziałać, był zaledwie chwilą, dla niej wydłużył się on nieznośnie pogrążając w bolesnych konwulsjach. Przez chwile nie było nic, ucichły wszystkie głosy, zniknęły zapachy i kolory… ból ustał. Zaraz potem jej wszystkie zmysły zostały pochłonięte przez otaczający ją świat, dostarczając jej miliona bodźców i doprowadzając do zawrotów głowy. Oddychała głęboko starając się dostroić do panującego wokół gwaru, próbowała nie słyszeć przeplatających się w dole rozmów i głosów słyszalny jakby stała tuż obok, czuła na swoim ciele każde uderzenie wiatru. Jej zmysły topiły się w nieprzebranej masie zapachów i dźwięków. Przyzwyczajała się powoli, oddech stawał się równy lecz wolniejszy – ból znikną, przynajmniej na kilka godzin. Wstała z klęczek i otrzepała kolana z drobin kurzu jakie pozostały na czarnych spodniach, wyprostowała się i przeciągnęła rozprostowując kości. Zaciągnęła się mocno pozwalając, by płuca wypełniły się chłodnym powietrzem i otworzyła oczy – jaj źrenice stały się pionowe jak u gada, rozszerzyły się do granic tęczówek pozwalając lepiej widzieć w gęstej ciemności. Jej twarz nie wyrażała niczego, dzięki miksturze myśli stały się czyste i proste – skupione na zadaniu.
- Muszę się śpieszyć… - wyszeptała. Założyła na szyję ciemną chustkę, którą przysłoniła twarz, poprawiła kaptur i ruszyła biegiem w stronę masywnego budynku wznoszącego się ponad dachami.

Miasto, było urządzone na zasadzie kast – w samym centrum rozpościerał się ogromny plac z rynkiem, przy którym znajdowały się wszystkie ośrodki rozrywki jakie tylko wymarzyli sobie  mieszkańcy - całodobowe bary, kluby i restauracje pokrywały cały teren wabiąc zapachami i głośną muzyką. Na północ od placu znajdowały się domy bogaczy ciągnące się długimi alejami wśród kwitnących drzew. Na południe rozciągała się dzielnica handlowa, będąca jednym z największych takich ośrodków w tej części świata. Wschód i Zachód zajmowały hotele dla gości odwiedzających miasto oraz domy dla mieszkańców, którym zabrakło kroku do bogactwa. Cały ten piękny i elegancki środek otoczony był przez domy i bloki mieszczańskie ze szkołami, sklepami i szpitalami, a zaraz obok pasożytnicze slumsy z biedotą i śmiercią, o których wszyscy woleliby zapomnieć. Miasto leżało w górach w rozległej kotlinie otoczonej przez wysokie urwiska. Prowadziło do niego tylko kilka traktów szczelnie pilnowanych przez ninja z tutejszej akademii. Ludzie pochodzący stąd mieli skórę jasną i mocną, trudny charakter oraz upór wyrobiony przez ciężki klimat. Jednak przechadzając się głównymi ulicami podróżowało się w otoczeniu wszelkich narodowości i języków jakie znał ten świat - jedni byli tu tylko przejazdem, inni na stałe… nikt tak naprawdę już nie pamiętam jak to się wszystko zaczęło i kto założył to miasto. Ceniło sobie ono swoją prywatność i odosobnienie, które dawało swobodę - było potężne, piękne i zepsute po same fundamenty. W świecie znane jako miasto Smoka, nazwane tak na podstawie lokalnej legendy; wśród mieszkańców i stałych bywalców krążyła czasem inna nazwa– miasto Cieni, lecz jest ono  bardziej ideą niż faktycznym, fizycznym miejscem. Daje schronienie wszystkim tym, którzy przyzwyczaili się żyć w mroku bezprawia i szemranych interesów. Jest nieuchwytne i wolne jak ludzie, którzy je tworzą. Nic nie jest w stanie mu zagrozić, ani uwięzić. Bo czy można złapać coś nieuchwytnego? Czy można zniszczyć coś co nie ma swego początku ani końca? Miasto Cieni czuje się bezpiecznie i dobrze w cieniu Gór Skalistych, gdzie rośnie w siłę i obrasta tłuszczem.

Dotarła do dzielnicy hotelowej, gdzie budynki stały ciasno, a każdy z nich piął się wysoko w górę, jakby chciał dotknąć nieba. Przemykając przez ulice dachów, minęła ekskluzywny budynek z jasnym neonem „Shoushi”, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem. Wiedziała już, że informacje jakie przekazała jej blondynka były błędne i z pewnością czekałaby ja tam tylko pułapka. „Później się tym zajmę…” pomyślała i przyspieszyła. Zatrzymała się przy mniejszym i niepozornym hoteliku ustawionym dalej od centrum. Lekko wskoczyła na jeden z  balkonów, przystanęła i wsłuchała się w głosy dobiegające zza ściany sąsiadującego pomieszczenia. Starała się wychwycić strzępy rozmowy i rozróżnić znajdujące się tam osoby. Oddech miała płytki, prawie niedosłyszalny, była całkowicie pogrążona w ciemności. Wedle informacji jakie dostarczył jej Kimura w środku znajdowało się dwóch ochroniarzy i Kimi Yoshima, którego szukała – przynajmniej tutaj Anna się nie pomyliła. Lecz ważniejsze było to, że nie tylko ona polowała na towary jakie przewoził ze sobą ten człowiek. Było jeszcze co najmniej dwóch innych zainteresowanych i fakt, że przybyła tu pierwsza wcale nie wróżył nic dobrego. Oficjalnie w mieście nie wolno było napadać żadnych interesantów - było to prawo przestrzegane i ogólnie przyjęte przez lokalny półświatek, jednak to wcale nie znaczyło, że nie istniał on tu wcale. Monopol na tego typu akcje miała pewna grupa nazywająca siebie Strażnikami, która trzymała władzę w mieście od pokoleń. Dla przeciętnego złodzieja czy oszusta było tylko kilka możliwych sposobów, by zaatakować ofiarę tak, aby im się nie narazić: pierwsza – zapewnić sobie bezpieczeństwo przez wpłacanie dużych sum pieniędzy, które pozwalały działać przez jakiś czas. Z czasem  jednak stawki rosły i zarobione pieniądze ledwo wystarczały na ich pokrycie; druga, to praca na własną rękę, ale taka też nie przynosiła oczekiwanych zysków, ponieważ informatorzy rzadko chcieli współpracować, a jeśli już to za horrendalne sumy. Zresztą była to robota w stresie i zawsze kończyła się tak samo – niemiłym spotkaniem ze Strażnikami, którzy bardzo nie lubią, kiedy ktoś działa za ich plecami. Kolejnym sposobem na bezpieczeństwo i pewnie najlepszym, były znajomości. Jeżeli znało się kogoś ze Strażników, szczególnie na jakimś wysokim stanowisku, to można było jakoś przeżyć i nawet nieźle zarobić. Do niedawna ona znajdowała się w tej ostatniej grupie. Przez dwa lata była dziewczyną jednego z najwyżej postawionych Strażników i mogła robić wszystko na co jej tylko przyszła ochota. Niestety sprawy się trochę skomplikowały i obecnie spadła na opłakaną pozycje, gdzie musi sobie radzić na własną rękę. Paradoksalnie, mimo iż Miasto Cieni było pełne przestępców i złodziei było jednym z najbezpieczniejszych. Każdy, kto tutaj przyjeżdża, może za odpowiednią sumę wykupić sobie całkowite bezpieczeństwo i spać spokojnie pod czujnym okiem Strażników. Tym z czego tak naprawdę żyje to miasto jest handel – przestępcy z całego świata ściągają tutaj, aby się schronić i bezpiecznie sprzedać poszukiwane i nielegalne towary.

 Martwiła się. Za dużo rzeczy zwaliło się na raz - zarwała z Yukaru i musiała wstrzymać się z akcjami do póki on trochę nie ochłonie. Wiedziała, że ktoś ją ściga – ktoś groźny, a do tego zwoje, które tropiła od kilku miesięcy są teraz w tym mieście i tylko czekają, aż ktoś zwinie je jej sprzed nosa. „ Boże, ile bym dała za papierosa…” myślała z goryczą słuchając odgłosów głośnej kłótni z pokoju. Dochodziła już pierwsza, a nic z zachowania mieszkańców hotelu nie sugerowało, że prędko udadzą się na spoczynek. Oparła  się plecami o zewnętrzną ścianę hotelu i usiadła na barierce, gdzie mogła pozostać niewidoczna – czekała. Ku jej zaskoczeniu nie trwało to długo jak przypuszczała - najpierw zgasł telewizor, a potem światło. Teraz, w pokoju, ciemność mąciła jedynie mała lampka stojąca na nocnym stoliku. Uśmiechnęła się do siebie pod chustą i odczekała jeszcze chwilę, aż jeden z ochroniarzy uśnie, drugi z pewnością stoi na straży, ale to i tak jej nie przeszkodzi. Ostrożnie zsunęła się z barierki i podeszła do szyby, aby zobaczyć co dzieje się w środku. Pomieszczenie było niewielkie – jeden  trzyosobowy pokój spowity teraz w delikatnym świetle. Dwie osoby leżały na łóżkach i z pewnością już spały. Na pierwszym, najbliżej okna, znajdował się mężczyzna w średnim wieku - był skulony i kurczowo przytulał do siebie jakiś pakunek. Na kolejnym, pogrążona w płytkim i czujnym śnie shinobi, na wpół siedziała młoda kobieta, najwyżej dwudziestokilkuletnia o jasnej cerze i blond włosach. Obok na kanapie siedział czarnowłosy mężczyzna niewiele od niej starszy - czytał książkę. Balkonowe drzwi były zamknięte, tylko jedno z okien zostało lekko uchylone by wpuścić do środka rześkie powietrze. Przyczaiła się w chłodnym mroku nocy i nasłuchiwała. Wyczuła czyjąś obecność - czterech ninja podążało już korytarzem na piętrze, nawet nie starali się ukryć.
 „ W końcu…” przebiegło jej przez myśl, po czym szybko odsunęła się od okna ku barierce balkonu, by pozostać niewidoczna w ciemności. Dwóch z nich zostało na schodach kilka metrów od drzwi, pozostali podeszli do nich spokojnym i niespiesznym krokiem. Rozległo się pukanie - ciężkie i szybkie, spadło jak lawina na drewniane deski powodując ich drżenie. Kobieta śpiąca na łóżku ocknęła się i natychmiast znalazła się na brzegu łóżka patrząc porozumiewawczo na swojego towarzysza. On zamkną książkę, odłożył ją na nocny stolik po czym wstał i skinąwszy dziewczynie głową podszedł do drzwi. Cicho strzykną przekręcany zamek i jasna smuga światła z korytarza wdarła się do ciemnego pokoju. Po drugiej stronie było dwóch mężczyzn, jeden – wysoki brunet o atletycznej sylwetce stał lekko z tyłu budząc grozę obojętnym wzrokiem; drugi, nieco niższy o jasnych włosach i przyjemnej twarzy, na której widniał serdeczny uśmiech budzący sympatie, opierał się lekko o framugę. Ochroniarz stał tyłem do balkonu, więc nie mogła zobaczyć wyrazu jego twarzy ani dokładnie usłyszeć krótkiej wymiany zdań między mężczyznami, ale bez przeszkód dostrzegła gwałtowną reakcje czarnowłosego i  poszerzający się, złośliwy już teraz, uśmiech blondyna. Ninja z konohy odskoczył gwałtownie od drzwi i wyciągną zza pasa broń. Nie zdołała zobaczyć jaką dokładnie, ale była wystarczająco duża by skutecznie zablokować potężny miecz bruneta, który spadł na niego chwile później. Kimi, który spał do tej pory zerwał się gwałtownie i rozejrzał po pokoju, stała przy nim dziewczyna z kataną w ręku czujnie wpatrując się w wchodzącego powoli do pokoju blondyna. Ten nonszalanckim krokiem przekroczył próg zamykając za sobą drzwi i zbliżył się do niej z nie schodzącym mu z twarzy uśmiechem. Czarnowłosy radził sobie nieźle, ale niestety niewystarczająco. Napastnik był od niego o wiele silniejszy i szybszy co zmuszało go do ciągłej defensywy, na którą w krótkim czasie zabrakło mu siły. Blondynka atakowała – natarczywie i z niecierpliwością pomieszaną z rosnącym strachem, co zabierało jej jasność myślenia i skuteczność. Czarnowłosy spróbował zaatakować i ciąć ostrzem od dołu, jednak brunet bez problemu go zablokował przedramieniem z metalowym ochraniaczem, po czym kopną w twarz. Ten poleciał parę metrów w tył rozbijając balkonową szybę i lądując u stóp Naomi. Blondynka zamarła z na wpół uniesioną bronią i ruszyła na pomoc swojemu towarzyszowi – jak nierozsądnie. Zanim zdążyła do niego dobiec leżała na podłodze powalona ciosem w kark. Kimi zorientowawszy się w sytuacji mocniej ścisną trzymane prze siebie zwoje i rzucił się ku drzwiom, jednak drogę zagrodził mu blondyn, znów nonszalancko opierając się o framugę. Przyczajona na zewnątrz widziała bladą twarz starca wykrzywiającą się w coraz większym przerażeniu. Na to czekała… skupiła w sobie całą siłę i zawiązała pieczęci. Ciemność w pokoju zafalowała niepostrzeżenie, zgęstniała pokrywając ściany nieprzeniknioną barierą absolutnej czerni. Były to zmiany tak osobliwe i powolnie, że żadna z przebywających w pomieszczeniu osób nie zdołała tego zauważyć. Wtedy wkroczyła. Cicho i lekko jak kot wynurzyła się z panującej na zewnątrz nocy i z przelotnym uśmiechem w zielonych oczach weszła w nikłe światło lampy. Brunet zauważył ją pierwszy, przez jego twarz w ułamku sekundy przetoczyły się wszystkie emocje po czym znów powróciła kamienna obojętność, lecz oczy migotały nieukrywaną niechęcią i nienawiścią. Odwrócił się do niej trzymając rękę na spoczywającym mu na plecach mieczu. Blondyn pochłonięty stojącym przed nim człowiekiem zadrżał nieznacznie, gdy się odezwała, a złośliwy uśmiech ustąpił niememu zaskoczeniu.
- Kopę lat chłopcy…

12 komentarzy:

  1. Nie zauważyłam wczoraj tego postu xd
    Pisz dalej pisz, bo jestem ciekawa co dalej :D
    Mojego też nikt nie czyta, czyli obie czekamy na moment chwały xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam!
    Chciałam poinformować, że z okazji drugich urodzin Rejestru na http://rejestr-blogow.blogspot.com pojawił się konkurs literacki. Zapraszam do zapoznania się z zasadami i zgłoszenia, jeżeli Cię on zainteresuje.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. [R E K L A M A]
    W imieniu całej załogi serdecznie zapraszam na niedawno otwartą blogspotową szabloniarnię mangowe-szablony.blogspot.com~ Możesz u nas znaleźć gotowe dodatki do bloga, a także złożyć zamówienie na szablon czy nagłówek~

    OdpowiedzUsuń
  4. [SPAM] Postacie z Naruto trafiły do liceum. Rzeczywistość opowiadania to poplątanie Japonii z Polską. Sakura Haruno walczy o zdobycie uczucia jej odwiecznej miłości, Sasuke Uchihy. Czy jej się uda?

    Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga o tematyce SasuSaku: http://szept-serca.blogspot.com/ Może przypadnie Ci do gustu? Pozdrawiam, Banshee :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam :)
    Chciałabym zaprosić Cię serdecznie na mojego bloga poświęconemu opowiadaniu o... a nie ważne, sama przeczytaj:

    Dwójka 6-latków - Sasuke i Yanagi przeżywają wymordowanie własnego klanu. Klanu Uchiha. Dziewczynka zostaje porwana przez członka ich rodziny. Przyjaciele zostają na 10 lat od siebie odseparowani. Co się stanie, kiedy ich drogi się ponownie zejdą? Czy ich życie będzie wyglądało tak różowo jak poprzednio? Czy znajdą sprzymierzeńców w walce ze wspólnym wrogiem?

    Jeszcze raz zapraszam! ;3
    --> uchiha-friends.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam!
    Na http://rejestr-blogow.blogspot.com pojawił się już spis tematów i podział na grupy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam!
    Na http://rejestr-blogow.blogspot.com pojawiły się wyniki grupy: koszyk piknikowy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz dość czekania na ocenę w ponurych, ciemnych i smutnych korytarzach kolejnych ocenialni? W Gaolu czeka na Ciebie przytulny ciepły kąt, gdzie przy okazji możesz dowiedzieć się, co ludzie sądzą o Twoim blogu! Dodatkowo Gaol zapewni wysokie warunki sanitarne, najlepszej jakości ciasta pani Basi z komisariatowej kawiarenki i przyjemne lektury w postaci wywiadów z personelem. Grzechem byłoby nie skorzystać z mądrej, konstruktywnej krytyki, czyż nie?

    [www.fair-gaol.blogspot.com]

    (Jeżeli w jakikolwiek sposób treść tego komentarza uraziła Cię, bądź nie tolerujesz reklam ocenialni, usuń go)

    Zapraszam do swojej kolejki ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, z tej strony Meaghan. Chciałabym Cię poinformować, iż na www.Wola-Ognia.blogspot.com pojawił się nowy rozdział. Z miłą chęcią usłyszałabym Twoją opinię na jego temat. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem tu od niedawna i jeśli ty też jeszcze jesteś to wiedz że będę czytać i czekać

    OdpowiedzUsuń
  11. She jeśli jestes jeszcze? Jeśli tak to wiedz ze kolejny czytelnik czeka na następne części tego opowiadania. Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam, otóż chciałam ogłosić iż na deira-stories pojawił się [w końcu] po dość długiej przerwie ... rozdział 2. Jeżeli nie pamiętasz mnie i mojej twórczości to nie szkodzi, rozumiem. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń